sobota, 25 stycznia 2014

Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia

...czyli głodnemu film zrobili

Kto?
źródło: imdb.com
Nie Gary Rose (reżyser pierwszej części) i nie żaden z trójki scenarzystów w nią zaangażowanych. Francis Lawrence najbardziej znany jest z solidnego "Jestem legendą", a jego zatrudnienie oznaczało podwojenie obecnych w projekcie osób o nazwisku Lawrence - tych nigdy za wiele. Tym bardziej, że rozpatrywana była kandydatura m.in. Alfonso Cuaróna, a nie wydaje mi się, żeby Jennifer było dobrze w skafandrze.

Czy zasada sequela gorszego od oryginału została złamana?
Tak, ale tylko połowicznie - bo sequel nie jest też lepszy, to ten sam poziom, co "jedynka". Ciągną go zatem przede wszystkim dwie rzeczy: ogromna staranność w kreacji świata przedstawionego oraz dobry casting. Elizabeth Banks, Woody Harrelson i Lenny Kravitz ponownie tworzą barwną świtę skupioną wokół głównej bohaterki, za to niespecjalnie duże pole do popisu ma Donald Sutherland, który wspominał w wywiadach, że sam zabiegał o poszerzenie swojej roli - wygląda na to, że niepotrzebnie. Na szczęście jest jeszcze Philip Seymour Hoffman, który automatycznie podnosi poziom wszystkiego, w czym gra, nawet jeśli jest to tylko akcyjniak w rodzaju Mission Impossible III (gdzie mieliśmy nawet dwóch Seymourów Hoffmanów, zasada podobna jak przy Lawrence'ach).


- Donnie Darko? What the hell kind of name is that? It's like some sort of superhero or something. - What makes you think I'm not? 
Pamiętacie przyjaciółkę Donniego Darko? Nie pamiętacie, ja też nie pamiętałem. Okazało się, że Jena Malone nie tylko żyje, ale ma się nadzwyczaj dobrze i wyrosła na całkiem charakterystyczną aktorkę, która dostała tu przyjemny (pomijając fakt, że jest uczestniczką gry o wysokim procencie śmiertelności) epizod.

Chleba czy Igrzysk?
Za chwilę dalszy ciąg rewolucji
źródło: imdb.com
Zdecydowanie Igrzysk - bilet na ten film to obecnie jeden z lepszych wydatków w kategorii kino rozrywkowe/SF. Oczywiście, że wszystko wisi tu na Jennifer Lawrence, której gra uwiarygodniłaby nawet polskich polityków mówiących o służbie zdrowia. Ale czy to źle? Na tle nieprzekonujących fantastycznych popierdółek (vide "Man of Steel", "Elysium", "Oblivion" i pochodne), w których widz prędzej niż niewiarę zawiesi siebie na jakimś drzewie, "Igrzyska śmierci" mają przynajmniej do dyspozycji charyzmę dziewczyny, która w zbrodniczo młodym wieku wyrasta na świetną aktorkę i nie widzę powodu, by z tej możliwości nie korzystały. Brawa dla twórców, że myśleli podobnie.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz